Franciszek Jedwabski urodził się 29 stycznia 1895 r. w miejscowości Wilkowyja położonej w powiecie jarocińskim, jako dziecko Franciszka, organisty i kościelnego/ Seweryny z domu Ostojskiej. Po ukończeniu szkoły średniej w Gnieźnie, w 1914 r. został powołany do służby wojskowej w armii niemieckiej. Służył w niej przez cały okres I wojny światowej. Wziął udział, w stopniu sierżanta, w powstaniu wielkopolskim. Najprawdopodobniej był już wtedy klerykiem Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. Po jego ukończeniu, w dniu 17 grudnia 1922 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk prymasa Edmunda Dalbora. Do 1927 r. pełnił posługę duszpasterską jako wikary kilku wielkopolskich parafii, a następnie został powołany na stanowisko notariusza Metropolitalnego Sądu Duchownego w Poznaniu i prokuratora Arcybiskupiego Seminarium Duchownego. W 1938 r. powierzono mu stanowiska: kanclerza Kurii oraz kanonika gremialnego kapituły metropolitalnej.

Po wkroczeniu Niemców do Poznania we wrześniu 1939 r. pełnił obowiązki proboszcza parafii archikatedralnej w Poznaniu i został mianowany przez prymasa Augusta Hlonda trzecim wikariuszem generalnym archidiecezji. Dnia 6 października 1941 r. został aresztowany i przewieziony do więzienia w Forcie VII, skąd po kilku dniach wyruszył w drogę do Dachau. Po przyjeździe do obozu otrzymał numer 28 430 i został zakwaterowany najprawdopodobniej w baraku nr 28. Ks. Jedwabski dzielił wraz z pozostałymi kapłanami, a było ich tylko z samej Polski ok. 2000, wszelkie niedole obozowego życia. Ciężką, fizyczną pracę, brak ciepłej odzieży, różnorakie szykany ze strony strażników, ciągłe zagrożenie życia. Latem 1941 r. zabroniono polskim kapłanom odprawiać mszy świętych. Jednak oni, w tym zapewne i ks. Franciszek Jedwabski, czynili to z narażeniem życia w niedzielne poranki, jeszcze w ciemnościach. Za kielich służyła w takich przypadkach zazwyczaj szklanka. Oprócz potajemnych mszy były i potajemne spowiedzi oraz Komunia święta udzielana w miejscu pracy, w warsztatach, magazynach, w obozowym szpitalu. Polscy księża zakładali ponadto tajne Kółka Różańcowe, Eucharystyczne, Maryjne. W ich ramach oprócz wspólnych modlitw był również czas na pogadanki i konferencje. Jeden ze współwięźniów, późniejszy biskup włocławski Franciszek Korszyński, tak wspominał po latach więźnia nr 28 430: Zawsze spokojny, opanowany, pogodny. Całą swoją postawą podnosił i podtrzymywał na duchu. Był jednym z najgorliwszych promotorów nowenny do św. Józefa i innych przyrzeczeń, złożonych temu Świętemu. Był przewodniczącym Komitetu Przyrzeczeń, następnie został wybrany na przewodniczącego komitetu, który miał się zająć wykonaniem tych przyrzeczeń w kraju. Był też zastępcą prezesa Przedstawicielstwa Polskiego Rzymskokatolickiego Duchowieństwa w Dachau (F. Korszyński, Jasne promienie w Dachau, Poznań-Warszawa 1985, s. 197).

Komitet, o którym mowa w powyższym fragmencie, został powołany do życia na kilka tygodni przed wyzwoleniem obozu, kiedy to wraz ze zbliżaniem się wyzwolicieli rosła wśród więźniów obawa, czy Niemcy nie będą chcieli zlikwidować świadków ich rozlicznych zbrodni. Po dyskusjach i naradach polscy kapłani i świeccy zadecydowali, że obecni w obozie Polacy dokonają aktu oddania się pod opiekę św. Józefowi oraz przyrzekną, że w rok po szczęśliwym powrocie do kraju wezmą udział w uroczystej pielgrzymce do cudownego obrazu św. Józefa w Kaliszu, będą szerzyć kult tego świętego, a także stworzą wspólnymi siłami Dzieło Miłosierdzia, polegające na opiece nad sierotami po rodzicach zmarłych w więzieniach i obozach hitlerowskich. Podkreślano przy tym zupełną dobrowolność podjęcia tych postanowień. Uchwalono, że dokonanie tego zbiorowego aktu nastąpi dnia 22 kwietnia, tj. w uroczystość Opieki Św. Józefa. Umówiono się też, że gdyby zaszły jakieś przeszkody udaremniające dopełnienie aktu zbiorowego, każdy dokona go osobno według ustalonego wcześniej tekstu, który miał być rozdany wszystkim chętnym. Zanim doszło do tego niecodziennego wydarzenia, chcąc jak najlepiej przygotować do niego zarówno księży, jak i świeckich, wygłoszono szereg konferencji i pogadanek oraz odprawiono nowennę do św. Józefa, w trakcie której modlono się o „cud wyzwolenia”. Dnia 22 kwietnia o godzinie 830 ks. kanonik Franciszek Jedwabski odprawił sumę, w trakcie której odmówiono tekst oddania się w opiekę św. Józefowi. Modlitwy zostały wysłuchane, i już 29 kwietnia obóz wyzwoliły wojska amerykańskie. Charakterystyczne, że gdy zebrani na placu apelowym więźniowie zaczęli skandować „dziękujemy, dziękujemy”, amerykański oficer odpowiedział: „Nie dziękujcie nam, ale Bogu” (F. Korszyński, op. cit., s. 122). Po latach uwolnieni więźniowie uświadomili sobie jak wiele racji było w słowach owego oficera, gdy powszechnie znany stał się rozkaz Himmlera przesłany do Dachau jeszcze 14 kwietnia, w którym Reichsfürer instruował, że: O oddaniu obozu nie może być mowy. Obóz należy natychmiast ewakuować. Żaden więzień nie może dostać się żywy w ręce nieprzyjaciela. Warto również wspomnieć, że jeszcze 29 kwietnia jednostki dywizji SS „Viking” próbowały, bez powodzenia, odbić obóz z rąk Amerykanów. Należy też w tym miejscu podkreślić, że po wojnie wielokrotnie bp Franciszek Jedwabski uczestniczył w spotkaniach dachauczyków i angażował się w działania mające na celu wypełnienie złożonych w obozie zobowiązań, a po śmierci ks. bp. Korszyńskiego przejął de facto kierownictwo nad grupą księży, byłych więźniów hitlerowskich obozów koncentracyjnych, reprezentując m.in. ich interesy przed niemieckimi sądami.

Dnia 5 czerwca 1945 r. papież Pius XII powołał notą Sekretariatu Stanu ordynariat dla ludności polskiej w Niemczech, na jego czele stawiając bp. Józefa Gawlinę. Ten legendarny kapłan, rezydujący wtedy w Rzymie, pełniąc szereg różnych obowiązków zdawał sobie sprawę, że samodzielnie nie jest w stanie na bieżąco rozwiązywać problemów stojących przed Polakami znajdującymi się na terenie Niemiec i Austrii. Dlatego też przelał on swoje uprawnienia jurysdykcyjne na wikariusza generalnego, którym uczynił ks. Franciszka Jedwabskiego. Oznaczało to dla tego ostatniego konieczność przenosin latem 1945 r. z Freimann do Frankfurtu nad Menem, gdzie ostatecznie Kuria Biskupia, powołana do życia 30 lipca, znalazła swoją siedzibę. Wikariusz generalny otrzymał od Stolicy Apostolskiej szeroki zakres uprawnień, np.: prawo udzielania Polakom sakramentu bierzmowania, przyjmowania na łono Kościoła członków innych wyznań a także apostatów, możliwość konsekrowania kielichów, erygowania drogi krzyżowej i nakładania na nią zwykłych odpustów itd. Poza zajęciami w Kurii ks. Jedwabski odwiedzał liczne parafie, brał udział w dekanalnych i regionalnych konferencjach duszpasterskich, odbywał szereg spotkań z przedstawicielami władz kościelnych i państwowych oraz różnych organizacji społeczno-charytatywnych.

Ks. Franciszek Jedwabski pełnił urząd wikariusza generalnego diecezji personalnej dla Polaków w Niemczech do 13 listopada 1945 r., kiedy to wyjechał do Rzymu, aby objąć tam stanowisko rektora polskiego seminarium duchownego.

12 grudnia 1946 został mianowany biskupem pomocniczym poznańskim, sakrę biskupią przyjął 2 marca 1947 w katedrze poznańskiej z rąk abp. Walentego Dymka. Wikariusz generalny i w latach 1956-1957 wikariusz kapitulny archidiecezji. W 1956 r. udzielił święceń kapłańskich Józefowi Glempowi - późniejszemu kardynałowi i prymasowi Polski.

W okresie PRL znany był z unikania we wszelkich wystąpieniach publicznych komentowania sytuacji społeczno-politycznej, skupiając się w nich wyłącznie na aspektach religijnych. Opinię tą potwierdziły również raporty służb bezpieczeństwa, które skrupulatnie inwigilowały biskupa w tym zakresie. Cechował się również lojalnością względem kolejnych arcybiskupów poznańskich, Walentego Dymka i Antoniego Baraniaka, jak również względem prymasa Stefana Wyszyńskiego. Zmarł, pogrążając w smutku licznych kapłanów i wiernych, 26 czerwca 1975 r. w wieku 80 lat.

Tekst za: dr hab. Konrad Białecki